Matias Hejny
Jedem das Seine. Ein Chor aus Frauenstimmen
Abendzeitung, 28.05.2018
“Jedem das Seine”: Ein Chor aus Frauenstimmen
Marta Górnickas feministisches und gewagt betiteltes Stück “Jedem das Seine” an den Kammerspielen.
Seit der Antike arbeiteten sich die Gelehrten an diesem Satz ab. Philosophen beschrieben damit eine Welt, in der jeder Mensch seinen ihm angemessenen Platz findet, und für Juristen waren die drei Worte Leitfaden für Gedanken über eine gerechte Verteilung von Eigentum. Dann kamen die Nazis, die ihre Opfer mit dem gleichen Satz verhöhnten. “Jedem das Seine” stand auf dem Tor zum Konzentrationslager Buchenwald zu lesen. Mit diesem schwer überbietbaren Zynismus ist die einst humanistisch gedachte Formel auf Generationen hinaus vergiftet und unbrauchbar.
“Jedem das Seine” feiert München-Premiere
Das kümmert bei den Kammerspielen, die freilich bisher keinen Anlass gaben, sie einer Nähe zu rechtsradikalem Milieu zu verdächtigen, wenig. Am Montagabend hat “Jedem das Seine” Premiere in der Kammer 2. Steckt dahinter einfach Gedankenlosigkeit oder eine um Aufmerksamkeit buhlende Provokation?
Marta Górnicka, Autorin und Regisseurin des Werks, verneint beides entschieden: “Das Ziel ist nicht Provokation. In diesem Stück reden wir über Frauen” und es werde darüber geredet, “ob wir das Ende unseres Planeten verdient haben oder nicht. Wir reden auch über den Körper und über Gewalt, die im Körper steckt. Sie gehört strukturell zur Gesellschaft und zur Rückkehr des Faschismus.” Die Renaissance rechtsradikaler Ideologie spürt die junge polnische Schauspielerin, Sängerin, Autorin und Regisseurin “ganz deutlich nicht nur in Amerika, sondern auch in meinem Land. Andererseits gibt es die Schönheit einer Bach-Kantate. Das alles gehört zur Komplexität dieses Titels.” Die Methoden und Folgen des Faschismus’ thematisierte sie bereits in “Hymne an die Liebe”, mit der sie im vergangenen Jahr beim Spielart-Festival gastierte. Darin waren KZ-Orchester Ausgangspunkt für eine Reflektion über Bedrohung durch das Kollektiv und die Brutalität seiner Sprache.
“Jedem das Seine” stand auf Tor zum KZ Buchenwald
Bei ihren Arbeiten ist sie nicht nur Regisseurin, sondern vor allem Dirigentin: Sie erzählt in einer chorischen Form, die sie mit dem 2010 in Warschau gegründeten “Chor der Frauen” entwickelte. Inzwischen ist Marta Góricka zu Hause von der Zensur durch die rechtspopulistische Politik Polens bedroht, aber anderswo ist die überzeugte Europäerin eine gefragte Künstlerin. “Jedem das Seine” ist ihre erste Produktion, die in München entstanden ist. Den Chor bilden zwölf professionelle Schauspielerinnen und Schauspieler sowie ebenso viele Amateure aus unterschiedlichsten Milieus und verschiedenen Alters. Die Vielfalt an Lebenserfahrungen spiegelt die Komplexität der Inhalte wider. Bei den Proben wurde viel miteinander gesprochen, berichtet Górnicka. Themen wie ein Bordell, das es im Dachauer KZ gegeben habe, führen zu Diskussionen über die Mütter und Großmütter mit der Erinnerungen an den Krieg, aber auch an die Körperwahrnehmung dieser Generationen. Gerade die Amateure brächten viel Energie ein. Das Libretto ist die Summe aus Ideen des Chors, Zitaten vieler Quellen sowie neuen Texten von Katja Brunner. Ursprünglich hatte “Die Hand ist ein einsamer Jäger”, das jüngste Stück der schweizerischen Schriftstellerin, auf dem Spielplan gestanden.
Aber im Verlauf der Vorbereitungen änderten sich die Planungen. Die radikale feministische Position Brunners bleibt erhalten. Górnickas “Manifest”, wie sie es nennt, bezieht sich unter anderem auf ein Manifest der futuristischen Frauen aus dem Jahr 1912 oder dem Scum-Manifest aus den 1960er-Jahren von Valerie Solana – jener Frau, die auf Andy Warhol schoss. Zum Stoff gehört auch die aktuelle Me-Too-Debatte um sexuelle Übergriffe nicht nur unter Filmpromis. Es habe eine positive Entwicklung gegeben, aber gegenwärtig, fürchtet Marta Górnicka, “sind wir Zeugen einer Gegenbewegung. Das Symbol für diesen Rückschlag ist Donald Trump”.
Mathias Hejny, „Abendzeitung”, 28.05.2018
„Jedem das Seine”: chór kobiecych głosów
Feministyczny i prowokacyjnie zatytułowany spektakl Marty Górnickiej w Münchner Kammerspiele
Podpis pod zdjęciem: Spektakl „Jedem das Seine” pokazuje język patriarchalnemu porządkowi świata
Od czasów antycznych uczonych zajmowało to zdanie. Filozofowie opisywali nim świat, w którym każdy człowiek znajduje odpowiednie dla siebie miejsce, a dla prawników te trzy słowa były busolą w myśleniu o sprawiedliwym podziale własności. A potem przyszli naziści, użyli tej sentencji, by szydzić ze swoich ofiar. Napis „Jedem das Seine” umieszczony został na bramie do obozu koncentracyjnego Buchenwald. Ten bezgraniczny cynizm zatruł sens rozumianej niegdyś w duchu humanistycznym sentencji i dla całych pokoleń uczynił ją bezużyteczną.
Jak dotąd teatr Kammerspiele nie dawał żadnych powodów ku temu, by podejrzewać go o sympatyzowanie ze skrajnie prawicowymi środowiskami. A jednak dziś wieczorem w Sali 2 odbędzie się premiera sztuki zatytułowanej „Jedem das Seine”. Czy za tytułem kryje się bezmyślność, czy też domagająca się uwagi prowokacja?
Marta Górnicka, autorka sztuki, stanowczo zaprzecza obydwu przypuszczeniom. „Celem nie jest prowokacja. W tej sztuce mówimy o kobietach”. Mowa jest także o tym, „czy zasłużyliśmy sobie na koniec naszej planety, czy nie. Mówimy też o ciele i o przemocy, której ono podlega. Przemoc jest nieusuwalną częścią struktury nowoczesnych społeczeństw, także demokratycznych. Dziś ona narasta i można w tym widzieć powrót do faszyzmu.”
Ta młoda polska aktorka, śpiewaczka, autorka i reżyserka czuje renesans ideologii skrajnie prawicowej „bardzo wyraźnie, nie tylko w Ameryce, ale także w moim własnym kraju. Z drugiej zaś strony mamy tu piękno kantaty Bacha zatytułowanej „Jedem das Seine”. Te wszystkie elementy składają się na wieloznaczność i złożoność tytułu.”
Mechanizmy i konsekwencje faszyzmu były tematami, które reżyserka podjęła już w „Hymnie do miłości”, spektaklu, który pokazywany był w zeszłym roku w ramach festiwalu Spielart. Tam punktem wyjścia do refleksji nad zagrożeniem, jakie niesie ze sobą nacjonalistyczna wspólnota i brutalność jej języka, była orkiestra obozu koncentracyjnego.
Górnicka jest nie tylko reżyserką, ale także dyrygentką swoich spektakli: od lat pracuje nad chóralną formą, którą rozwinęła wraz ze stworzonym przez siebie w 2010 r. w Warszawie Chórem Kobiet. Dziś w Polsce Marcie Górnickiej grozi cenzura prawicowo-populistycznego rządu. Jednak poza granicami swojego kraju ta przekonana Europejka jest pożądaną artystką. „Jedem das Seine” to jej pierwsza monachijska produkcja. W skład chóru wchodzi dwanaście profesjonalnych aktorek i aktorów oraz tyle samo amatorów z różnych środowisk i w różnym wieku. Różnorodność doświadczeń życiowych odzwierciedla się w złożoności treści. Podczas prób aktorzy dyskutowali wiele kwestii, mówi Marta Górnicka. Tematy, takie jak ten dotyczący burdelu funkcjonującego w obozie koncentracyjnym w Dachau, prowadzą do dyskusji o matkach i babkach i ich pamięci wojennej, a także o postrzeganiu i poczuciu ciała przez te pokolenia. Szczególnie amatorska część chóru wniosła w te dyskusje dużo energii. Libretto jest sumą pomysłów chóru, cytatów z wielu źródeł oraz nowych tekstów autorstwa Katji Brunner. Początkowo planowano wystawienie najnowszej sztuki tej szwajcarskie autorki pt. „Ręka jest samotnym myśliwym”. W trakcie pracy nad spektaklem zmieniły się plany, do przedstawienia weszły tylko fragmenty tekstu, ale radykalne feministyczne stanowisko Katji Brunner zostało zachowane. „Manifest”, jak Marta Górnicka nazywa swój spektakl, odnosi się m.in. do futurystycznego manifestu kobiet z roku 1912, a także do Manifestu SCUM Valerie Solana z lat sześćdziesiątych – kobiety, która strzelała do Andy Warhola. W spektaklu pojawia się także aktualna debata wokół ruchu Me Too dotycząca przemocy seksualnej nie tylko wśród prominentów ze świata filmu. Obserwowaliśmy pewien postęp, ale obecnie, obawia się Marta Górnicka, „jesteśmy świadkami tendencji całkiem przeciwnych, których symbolem jest Donald Trump.”
Tłumaczenie – Karolina Golimowska